Partner wydania: Mówi Pan, że zajmuje się opowiadaniem historii. W jaki sposób umiejętności mówienia sprzedają produkt, budują lojalność i siłę marki podczas trwania eventów? Proszę sobie odpowiedzieć na pytanie: czy tej samej informacji wolałaby Pani słuchać w formie nudnego przemówienia, czy ciekawego, interaktywnego wykładu? Konferencje, kongresy czy eventy są organizowane z kilku powodów. Jednym z nich jest przekazanie uczestnikom informacji, które organizatorzy chcą, żeby były dobrze zapamiętane. Minimum tego, co można w tej sytuacji zrobić, to „odpicować” tę informację, by była podana w atrakcyjnej formie. Organizatorzy eventów to wiedzą – „odpicowują” przecież posiłki, atrakcje, wybierają najbardziej prestiżowe lokalizacje. A potem… wpuszczają na scenę człowieka bez umiejętności przemawiania, który przy tej cudownej kolacji, w pięknych okolicznościach przyrody zanudza widownię. Na szczęście ten trend już powoli się kończy, organizatorzy konferencji potrafią docenić dobrego mówcę i zdają sobie sprawę, że nie jest tylko dodatkiem do całej reszty. Czy możemy powiedzieć, że story- telling znajduje swoje zastosowanie również na rynku spotkań? Tak. W książce Narratologia piszę we wstępie, że jest różnica pomiędzy mówieniem a opowiadaniem. To ostatnie angażuje zupełnie inne części naszego mózgu, sprawia, że widownia współodczuwa z nami, zanurza się w świecie, który tworzymy. Jak w kinie czy w teatrze. Dlatego właśnie liderzy, którzy chcą porywać tłumy, kształcą i szlifują swoje umiejętności opowiadania. Wiedzą, że świetni mówcy stają się wybitnymi politykami, wyróżniającymi się szefami. Jest potężna różnica pomiędzy spotkaniem wypełnionym slajdami i wykresami a takim, w którym dominują opowieści. Nawet w zarządzaniu projektami stosuje się już „opowieści” (stories) do lepszego przekazania, co chcemy osiągnąć. Podczas konferencji Certyfikowany Event Manager poprowadzi Pan prelekcję z zakresu social mediów i real time marketingu. Czego mogą spodziewać się uczestnicy tego wydarzenia? Opowiem o różnicy między tradycyjnym marketingiem a nowymi metodami, takimi jak real time marketing czy content marketing. Ale nie będę mówił o narzędziach – żeby kampania real time się udała, różnica musi się zaczynać na poziomie strategii i najwyższych osób decyzyjnych. Opowiem o innym sposobie myślenia i zarządzania takimi kampaniami, pokażę, jak mierzyć skuteczność (bo bez jej mierzenia każdy nowy trend marketingowy to tylko piękne słowa). Postaram się przedstawić to w taki sposób, żeby widownia świetnie się bawiła. Jak wygląda sprzedaż w social mediach? Myśli Pan, że to odpowiednie miejsce do prowadzenia aktywnej promocji? Tak, jeśli zrozumiemy, że skuteczna sprzedaż musi być zsynchronizowana z intencjami konsumenta. Badania Kissmetrics pokazują, że 70% użytkowników Facebooka deklaruje, że wchodzi tam w poszukiwaniu rozrywki. Tymczasem większość stron firmowych jest prowadzonych w sposób poważny – nic dziwnego, że ludzie nie chcą ich z własnej woli oglądać. Zostaje więc płatna reklama. Ale bardzo rzadko spotykamy się z sytuacją, w której oferta jest tak doskonała, że użytkownik rzuca wszystko, co robi do tej pory, i bierze się do kupowania. Kampania w mediach społecznościowych musi przeprowadzić potencjalnego kupującego przez etapy: od świadomości, że marka w ogóle istnieje, przez etap nazywany „wiedzą”, potem „lubienie” i „preferencja”. Sprzedaż jest na końcu dość długiego cyklu. Pod tym względem media społecznościowe nie różnią się od reszty kanałów reklamowych. Rzadko przecież kupujemy produkt po zobaczeniu jego reklamy na billboardzie. Czy możemy spodziewać się, że możliwości internetu wyprą tradycyjne narzędzia marketingowe? A może już się to stało? Jakie są najnowsze prognozy? To już nie są prognozy – wydatki na reklamę cyfrową były w 2016 r. wyższe od tych na tradycyjne media. Najwięksi reklamodawcy jak Procter & Gamble inwestują coraz mocniej w segment digital. Oczywiście nie w każdej branży musi to tak wyglądać. Jednak z faktami się nie dyskutuje – spędzamy w mediach społecznościowych więcej czasu, niż poświęcamy go na jedzenie. A pewne zasady w marketingu są niezmienne: idź tam, gdzie jest uwaga Twoich klientów. Jeśli chodzi o przyszłość, zwróciłbym uwagę na rosnącą rolę wideo. Trend ten nazywamy story is the new wall – czyli coraz większa grupa internautów zamienia przeglądanie Facebooka na przeglądanie krótkich filmików (na Instagramie czy Snapchacie), które znikną po 24 godzinach. I są marki, które świetnie wykorzystują technologie i trendy. W jednym ze swoich tekstów napisał Pan, że „jedna impreza pracuje na drugą (…) jednak nigdy nie obejdzie się bez fuckupów”. Jak im zapobiec i jak reagować na nieprzewidziane sytuacje kryzysowe? Nie da się – to właśnie napisałem. Gdybyśmy wiedzieli, jak przewidywać rzeczy, o których nawet nie wiemy, że Rozmawiała: Maria Ledeman Jeśli chodzi o przyszłość, zwróciłbym uwagę na rosnącą rolę wideo. Trend ten nazywamy story is the new wall – czyli coraz większa grupa internautów zamienia przeglądanie Facebooka na przeglądanie krótkich filmików (na Instagramie czy Snapchacie), które znikną po 24 godzinach. 13
RkJQdWJsaXNoZXIy MTMwMjc0Nw==