Partner wydania: zaklasyfikowanie danej osoby do jednej z trzech grup: „zainteresowany tu i teraz”, „musi się zastanowić”, „niezainteresowany”. Być może w przyszłości najważniejsza będzie grupa, której celowo tu nie ująłem, czyli „niesklasyfikowany”. Jednym z kilkudziesięciu schematów, jakie stosujemy jest automatyzacja, która po określonym czasie powoduje, że wszystkie osoby, które były na stronie docelowej z informacjami dla partnera, a nie wykazały żadnej aktywności, nie zostały naszym partnerem, nie zastanawiają się, są z grupy docelowej i nie powiedziały definitywnego „nie”, a z którymi nie możemy się skontaktować telefoniczne, widzą np. na Facebooku taką reklamę: Po kliknięciu pojawia się możliwość napisania wiadomości. Wystarczy, że dana osoba się z nami skontaktuje, będziemy wiedzieli, kto to jest, czy jest to osoba decyzyjna, czy niedecyzyjna, oraz uruchomią się w sposób automatyczny kolejne wcześniej zaplanowane procesy marketingowe. – Wiadomo jednak, że polski rynek wciąż różni się od zagranicznego w aspektach marketingowych. Jak oceniłby Pan poziom zjawiska automatyzacji w naszym kraju? – Sądzę, że jesteśmy na samym początku. Największy jest poziom implementacji automatyzacji w e-commerce, dużych branżach z sektora FMCG, niektóre brandy B2B coś robią lub próbują robić. Rynek się zmienia bardzo dynamicznie i automatyzacje, które wprowadzimy, mogą zadecydować o tym, jak szybko będzie się rozwijać nasza marka, jak dużo osób, które będą odpowiedzialne za powtarzalne procesy, będziemy musieli zatrudnić. W naszym przypadku wprowadzenie automatyzacji umożliwiło zatrudnianie 40% mniej pracowników i podwykonawców do realizacji tych samych zadań. – Jednak nie zawsze plany event managera przynoszą zamierzony skutek. Co zrobić, by wyjść z trudnych, często nieprzewidzianych sytuacji? – Zmieniamy strategię. Szczególnie na początku 10-20% budżetu przy nowym produkcie przeznaczam na zbadanie grupy docelowej. Kim jest mój klient? Gdzie on się znajduje? Czego oczekuje? Na co reaguje? Jeżeli plany nie przynoszą skutków, to je optymalizujemy, zmieniamy i dostosowujemy się do rynku. Może być też taka sytuacja, że jeżeli nie wykonaliśmy działań, o których wspominałem, to naszego produktu prawie nikt nie kupi, bo stworzyliśmy coś dla nas, a nie dla rynku. To niestety dalej często popełniany błąd. Marek Piasek // Pasjonat automatyzacji procesów marketingu i sprzedaży. Odpowiada za marketing marek: Wolves Summit, SeeBloggers, The Sales Gate, Marketing Day, gdzie obsługuje klientów z 51 krajów w trzech językach. Pracuje jako konsultant z klientami z Polski, Wielkiej Brytanii i USA. Specjalizuje się w kampaniach typu „product launch” – wprowadzenie młodej marki lub „nowego wizerunku” na rynek. Jest również mentorem białoruskiej sceny startupowej. // Automatyzacja polega na tym, że po tym, jak ktoś odwiedzi zakładkę na stronie internetowej, która przekierowuje go na podstronę z informacjami dla partnera, może pobrać teaser – czyli prezentację o wydarzeniu, obejrzeć film prezentujący event oraz przejrzeć opinie partnerów i uczestników na temat festiwalu, zadzwonić do nas, napisać wiadomość na czacie, napisać wiadomość e-mail albo może nie zrobić nic – czyli wyjść. // 19

RkJQdWJsaXNoZXIy MTMwMjc0Nw==