Partner wydania: Zjazd” – spotkanie wilków na szczycie. Dlaczego wilki? Ponieważ zwierzęta te polują w stadzie, są równe – i samica, i samiec mogą zostać Alpha. Nie zostawiają chorych i słabych. Polują, żyją i rozwijają się w grupie. W dalszym etapie jest czas na opracowanie krótkiego hasła reklamowego. „One of the Wolf- pack” niedosłownie można przetłumaczyć jako „Jesteś jednym z nas, jestem członkiem wilczej watahy” oraz nazwy, pod jaką budujemy wizerunek marki na zewnątrz: <<Create, Network & Grow>> (<<Twórz, nawiązując wartościowe relacje, i rośnij>>). Podsumowując: tworzymy archetyp, opracowujemy podwaliny pod stworzenie społeczności wokół swojej marki, a następnie tworzymy hasło reklamowe, które będzie punktem wyjścia pod kreowanie kampanii reklamowej. Następnie opracowujemy product launch – czyli strategie wprowadzenia produktu na rynek. Segmentujemy grupę docelową, a następnie kierujemy całą sekwencję kampanii tylko do osób, które mogą faktycznie być naszymi klientami – Jakich efektów może spodziewać się event manager po zastosowaniu tej strategii? – Porównałbym to z wyprawą do Kolumbii. Podjęcie wymienionych działań i zastosowanie się do naszych wskazówek można zestawić z otrzymaniem szczegółowej mapy z oznaczeniem miejsc, których trzeba unikać, oraz punktów, które trzeba zobaczyć. Musimy pamiętać, że istotne jest również zabezpieczenie budżetu. Jeżeli nie stać nas obecnie na lot do Kolumbii, zacznijmy od pikniku w lokalnym parku, a następnie stopniowo idźmy wyżej i wyżej. Jeżeli mamy budżet na duże wydarzenie, skorzystajmy z wiedzy osób, które już tam były. Tak jest zawsze w moim przypadku. Dwa lata temu, zaczynając, przeznaczyliśmy znaczną sumę pieniędzy na szkolenia i konsultacje, które pozwoliły nam w szybkim czasie zdobyć know-how. Następnie przeznaczyliśmy czas na eksperymenty, które pomogły ustrukturyzować tę wiedzę. Podsumowując efekty, których można się spodziewać: event manager będzie znał swój koszt pozyskania klienta, zdobędzie odpowiednią liczbę partnerów oraz sponsorów wydarzenia, sprzeda odpowiednią liczbę biletów, zatrudni odpowiedni personel i będzie go rozwijał w oparciu o niezbędne kompetencje. To oszczędność czasu i pieniędzy. Wielu z nas uważa to rozwiązanie jako zarezerwowane tylko dla dużych marek z ogromnymi budżetami, ale to bardzo błędne podejście, które skrupulatnie staram się obalić. Na wstępie najważniejsze – automatyzować trzeba mieć co, dlatego nie warto iść w tym kierunku, jeżeli dopiero tworzymy nowy proces, robimy coś pierwszy raz. Automatyzacja w moim rozumieniu ma polegać na tym, że koszt przygotowania automatyzacji – finansowy i czasowy – (który też jest kosztem finansowym, jeżeli przeliczymy każdą roboczogodzinę) ma przynieść więcej przychodu niż kosztu dzięki jego wprowadzeniu. Dobrym przykładem jest automatyzacja ścieżki potencjalnego klienta (leadu) na naszej stronie internetowej. Załóżmy, że chcemy sprzedać 1000 biletów na jakieś wydarzenie, np. wspomniany już WolvesSummit. Muszę najpierw określić, dla jakiej grupy docelowej stworzę automatyzację. Załóżmy, że będą to startupy angielskojęzyczne. W tym przypadku muszę zastanowić się, czego najbardziej szukają. Większość osób z tego targetu chce dowiedzieć się, jak pozyskać nowych klientów, zwiększyć skuteczność swojego marketingu, pozyskać inwestora lub nauczyć się lepiej pitchować, czyli prezentować swój pomysł na scenie przed inwestorami lub w rozmowach z klientami. Automatyzację najprościej wytłumaczyć na przykładzie automatyzacji e-mail marketingu. Kolejnym świetnym przykładem jej wykorzystania może być przygotowana sekwencja, którą opiszemy znowu krótką historią, bo te moim zdaniem najprościej zrozumieć. Prowadzona przez nas marka SeeBloggers jest największym wydarzeniem dla twórców internetowych w Polsce. Udało nam się osiągnąć ten status w niecałe 3 lata, dzięki ciężkiej pracy, połączeniu kompetencji oraz nastawieniu na to, że to nie ma być najbardziej rentowna impreza, ale nasi uczestnicy mają czuć się dobrze i niczego nie może im brakować. Aby udało się to zrobić, biorąc pod uwagę, że organizujemy całe wydarzenie ze środków własnych, a nie na rzecz jednej dużej korporacji czy z Unii Europejskiej, musimy pozyskać partnerów, którzy pomogą nam spiąć koszty całego wydarzenia. W tym przypadku kluczowe są dla nas automatyzacje polegające na wdrożeniu „bota”, pomagające odpowiadać na najczęściej pojawiające się pytania, ale również automatyzacje marketingu i sprzedaży. Pomoże nam to w dotarciu do jak największej liczby partnerów, którzy mogą być zainteresowani naszym wydarzeniem. Automatyzacja polega na tym, że po tym, jak ktoś odwiedzi zakładkę na stronie internetowej, która przekierowuje go na podstronę z informacjami dla partnera, może pobrać teaser – czyli prezentację o wydarzeniu, obejrzeć film prezentujący event oraz przejrzeć opinie partnerów i uczestników na temat festiwalu, zadzwonić do nas, napisać wiadomość na czacie, napisać wiadomość e-mail albo może nie zrobić nic – czyli wyjść. W zależności od tego, co zrobiła, albo czego nie zrobiła dana osoba, trafia ona do odpowiedniej grupy. Następnie na podstawie trafienia do grupy uruchamiany jest opracowany wcześniej proces marketingowy i sprzedażowy, który ma na celu // Obserwując branżę organizatorów działających na rzecz organizacji własnych wydarzeń, widzę trend, który polega na tym, że najpierw robimy, a potem zastanawiamy się, czy ktoś to kupi. To błędne podejście, które bardzo często kończy się tym, że wydarzenia są odwoływane na kilka tygodni, a nawet dni przed eventem. // 18 Twarzą w twarz

RkJQdWJsaXNoZXIy MTMwMjc0Nw==