∞∞ telefonie: odpisywanie ma maile, SMS-y czy oddzwanianie podczas przerw networkingowych; ∞∞ filiżance z kawą, stojąc pod ścianą lub siedząc na jakimś fotelu w kącie; ∞∞ gazecie czy agendzie konferencji z sylwetkami mówców; ∞∞ na krześle w sali konferencyjnej, choć podczas przerwy powinni być w strefie networkingowej. Zachowania te to wymówki. Te osoby chciałyby kogoś poznać, ale się boją. Nie oznacza to, że tylko introwertycy mają kłopot z networkingiem. Duża część osób o usposobieniu bardziej ekstrawertycznym również popełnia błędy. Najczęściej wprost przygniatają innych swoją osobą. Często próbują „zrobić sprzedaż” podczas eventu. Potrafią być przy tym bardzo twardzi, a czasami nawet agresywni. Wszystko to powoduje, że mogą sfrustrować się brakiem skuteczności, a osoby „zaatakowane” przez nich jeszcze bardziej zamkną się w sobie. CO WIĘC ROBIĆ? Warto zacząć od zadania sobie takiego pytania: czy networking może wnieść jakąś wartość dla uczestników eventu, który organizuję, oraz czy networking uczestników może wnieść jakąś wartość dla mnie – organizatora? Oczywiście najprostsza odpowiedź brzmi: kontakty są ważne i warto je podczas eventów nawiązywać. Ale to nie jedyny fakt. Okazuje się, że uczestnicy eventów sporo wiedzy wynoszą również z kuluarów. Wszystkiego ze sceny powiedzieć nie można i nie każdy, kto ma coś ciekawego do powiedzenia, występuje na niej podczas eventu. Sporą wiedzę można więc uzyskać „między kawą a ciastkami”. Niedoceniany jest czynnik trzeci, czyli atmosfera. Kiedy znajdujemy się w niekomfortowej sytuacji, przebywamy wśród całkowicie obcych ludzi, stajemy się bardziej powściągliwi, żeby nie powiedzieć – ostrożni. Oznacza to, że mniej chętnie zadajemy pytania prelegentom, rzadziej podchodzimy do stoisk sponsorskich, czyli bierzemy mniejszy udział w evencie. Jedynie zaspokojenie naszej potrzeby bezpieczeństwa może sprawić, że otworzymy się w większym zakresie na to, co się wokół nas dzieje. PLAN DZIAŁANIA Podstawą na każdym evencie jest wspomniana „rejestracja i networking”. Ale nie zostawiajmy tego elementu samemu sobie. Nie widziałem jeszcze konferencji, podczas której nie byłoby obsługi rejestracji. Zawsze są jakieś hostessy, które wydają identyfikatory i pakiety konferencyjne oraz odznaczają uczestnika na liście. Oczywista oczywistość. Ale co potem? Gdzie element networkingu? Otóż jest to rzadkość. Organizator wierzy, że networking „sam się wydarzy”. Tak nie będzie. A przynajmniej nie będzie to prawdziwy networking. Zostałem kilka lat temu zarekomendowany jednej z uczelni wyższych, organizującej coroczne zjazdy absolwentów MBA. Podczas jednego z nich mój znajomy podszedł do organizatorek z działu HR i zasugerował, że przydałby się networking. One zdziwione wskazały mu na rozmawiających w grupach ludzi. Paweł jednak nie dał zbić się z tropu. Wskazał organizatorkom, że jedną grupę stanowią absolwenci rocznika 2009, drugą 2008, trzecią 2007 itd. Nie było interakcji pomiędzy różnymi rocznikami. Uczestnicy rozmawiali tylko ze swoimi znajomymi. To nie jest networking. Dobrze jest więc zatrudnić osoby, które na networkingu się znają i będą go moderować. Zazwyczaj wygląda to tak, że podchodzę do uczestnika, który skończył rejestrację, przedstawiam się jako moderator networkingu lub witający gości (różnie można to nazwać, ustalamy to z organizatorem) i wprowadzam go krótko w konwencję wydarzenia. Mówię, że zależy nam na tym, aby uczestnicy wyszli z konferencji z ciekawą wiedzą, ale i kontaktami. Może się więc nie krępować i bez stresu aktywnie uczestniczyć w poznawaniu innych ludzi, ponieważ oni są zachęcani do tego samego. Po chwili rozmowy z uczestnikiem podchodzimy wspólnie do kogoś, kto przyszedł wcześniej i przedstawiam te osoby sobie nawzajem. Po kolejnej krótkiej chwili pozostawiam ich sobie i wracam na stanowisko. W ten sposób modeluję grupy networkingowe. Gdy widzę, że któraś rozmawia ze sobą za długo (nie poznają nikogo nowego), ingeruję poprzez przyprowadzenie kogoś nowego, ale i zabranie kogoś, kto tam długo rozmawiał, i przeprowadzam go do kolejnych uczestników. Bardzo ważne jest to, że wszystko to musi odbywać się w sposób łagodny i kulturalny. Nie można nikogo „szarpać za łokieć”, bo uważamy, że za długo z kimś rozmawia. Podczas jednej z konferencji zauważyłem, że uczestnik, podchodząc do innych ludzi, za każdym razem rozpoczynał od zdania: „Dzień dobry, czy mogę się przyłączyć? Organizator mówił mi, że konwencja jest tu taka, że powinniśmy się poznawać”. Taki argument działał skutecznie na innych uczestników. Pod koniec dnia człowiek ten podszedł do mnie i podziękował. Powiedział, że podczas tego jednego eventu poznał więcej ludzi niż podczas pięciu wcześniejszych. POWAŻNE BŁĘDY NETWORKINGOWE Zawsze znajdzie się ktoś (kilka procent uczestników), kto nie będzie chciał aktywnie działać w networkingu. Jestem zdania, że zmuszanie takich osób nie jest zasadne. Lepiej zadbać o taką atmosferę, Rys. 1. Oś introwertyk – centrowertyk (ambiwertyk) – ekstrawertyk Partner wydania: 20 MARKETING I PROMOCJA

RkJQdWJsaXNoZXIy MTMwMjc0Nw==