EMP 1_16

Partner wydania: zrozumienie Departamentu Turystyki w Ministerstwie dla spraw turystyki biznesowej, doceniam też stałą i bardzo życzliwą obecność reprezentanta Ministerstwa przy rozwijaniu Programu Ambasadorów Kongresów Polskich. Sam Program Ambasadorów uznać należy za sukces i kawał dobrej roboty, wykonanej wspólnie ze Stowarzyszeniem „Konferencje i Kongresy w Polsce”, Polską Organizacją Turystyczną oraz partnerami ze środowiska naukowego. Zastanowiłbym się jednak, czy nie rozważyć ulokowania Departamentu Turystyki w resorcie typowo gospodarczym, bo turystyka to dzisiaj biznes. – Nietrudno domyślić się, że wraz ze wzrostem liczby spotkań rosną też zyski, jakie z nich płyną. Jaka jest szacunkowa wartość rynku konferencyjnego? Jakie szacunkowe zyski generuje ta branża? – Zaraz, zaraz! Z faktu wzrostu liczby spotkań nie musi wynikać wzrost przychodów ani zysków. Powraca pytanie o jakość i strukturę tego zjawiska, bo, jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach. Liczby i kwoty, które znajdujemy w różnych raportach, istotnie mogą oszołomić czytelnika. Na przykład w raportach z rynku amerykańskiego podaje się liczbę 1,83 miliona spotkań biznesowych rocznie, które wiązały się z bezpośrednimi wydatkami w wysokości ok. 280 mld dol. A doliczając tzw. efekty pośrednie i wywołane skutki gospodarcze (indirect effects, induced effects), wpływ przemysłu spotkań na gospodarkę USA ocenia się na 800–900 mld dol. (dane z lat 2009–2012). Raporty z tego najbardziej rozwiniętego w skali świata rynku dostarczają bardzo wielu szczegółowych danych, na podstawie których można lepiej planować rozwój firm i inwestycje infrastrukturalne. Nam w Polsce brakowało tak precyzyjnych danych. Lukę tę starał się od kilku lat wypełnić raport Poland Convention Bureau POT powstały we współpracy z miejskimi odpowiednikami. Jednakże zakres badania nie pozwalał na uzyskanie pełnego obrazu zjawiska w Polsce. Cieszy, że obecnie przygotowywane jest pełniejsze badanie Poland Meetings Impact, którego wyników spodziewamy się wiosną 2017 r. – Napisał Pan w jednym ze swoich artykułów, że w Polsce osiągnięto już etap dojrzałości tworzenia ofert i ich promocji. Jakie warunki muszą zostać spełnione, żeby oferta konferencyjna mogła zostać nazwana dojrzałą? Jakie elementy się na nią składają? – Mam tu na uwadze tzw. persived image – wizerunek Polski, to, jak jest ona postrzegana przez uczestników rynku, zwłaszcza tych z zagranicy. Czyli obraz, który nie jest efektem doraźnych działań propagandowych, a rezultatem doświadczeń, sprawdzenia w praktyce. Twierdzę, że 20 lat rozwijania branży konferencyjno-kongresowej w Polsce przyniosło już trwały rezultat i Polska na dobre zagościła w rodzinie krajów kongresowych. Jeszcze w 1995 r. na europejskiej mapie destynacji konferencyjnych Polska stanowiła białą plamę. Posiadam odbitkę takiej ryciny, która w tamtym okresie została opublikowana w w poważnym dokumencie Komisji Europejskiej. Dziś jest to teren, na którym aż gęsto od nowych obiektów, gotowych na przyjęcie największych kongresów. Za najważniejszy element uznaję „instytucjonalne zagospodarowanie” – istnienie otwartego rynku, wiarygodnych struktur (np. organizacji skupiających profesjonalistów oraz systemu ich rekomendacji), a także dobrych praktyk, np. branżowych kodeksów etycznych. Ważną rolę odgrywają też wolne media, które na swój sposób monitorują rynek i go uwiarygadniają. – Wagę branży konferencyjnej docenił także rząd, czyniąc jej rozwój jednym z celów strategii rozwoju Polski. W jaki sposób wzrost tej branży przekłada się na rozwój gospodarczy naszego kraju? Jakie inicjatywy podejmowane są w tym względzie? – Niewątpliwie władze doceniają wagę spotkań, zwłaszcza konferencji międzynarodowych i głośnych wydarzeń, jak mistrzostwa sportowe, imprezy rocznicowe, niedawne Światowe Dni Młodzieży czy wcześniej prezydencja w Radzie Unii Europejskiej. Ale to nie oznacza wspierania branży. Ona musi sobie radzić sama, uparcie wypracowywać swoją pozycję także wobec władz i partnerów samorządowych, uczestnicząc w dialogu społecznym. Przykładem akcji budowania pozycji jest Meeting Week Poland – doroczna impreza, wspólnie organizowana przez wszystkie stowarzyszenia aktywne w tej dziedzinie. W marcu 2017 r. kolejna edycja na Stadionie Narodowym. – W jakim kierunku będzie rozwijał się rynek konferencyjny w Polsce? Jakie trendy przewiduje Pan w tym zakresie? – Można spodziewać się zwiększenia mobilności. Wzrasta poziom dochodów, jakie ludzie przeznaczają na podróże i noclegi. Skorzystają na tym hotele. Wzrost cen może rodzić jednak pewne napięcia z meeting plannerami, którzy przyzwyczaili się do oszczędnych budżetów. Drugi element, który prawdopodobnie będzie drożeć, to żywność. Mamy coraz wyższe wymagania dotyczące jakości posiłków, ich pochodzenia, zróżnicowania dietetycznego (kuchnia lokalna, bioprodukty, bezglutenowa, wegańska itp.). Banałem będzie stwierdzenie, że trendem dominującym będzie dalszy rozwój technologiczny, obecny w każdym aspekcie współczesnego życia. Należy więc go uwzględnić. W przemyśle spotkań oznacza to konieczność nie tylko silnego wsparcia w zakresie Wi-Fi, niezawodnych instalacji w budynkach, kompetencji technicznej zespołu organizacyjnego, ale i mądrego wykorzystania nieznanych wcześniej możliwości do programu imprezy, do marketingu i do masowego gromadzenia danych (big data). Już teraz spotkania wirtualne i hybrydowe stają się standardem (webinaria, łączność Skype, również na smartfonach). Coraz trudniej będzie zapewnić „efekt WOW”. Pozostają oczekiwania uczestników spotkań w zakresie prawdziwych, głębokich doznań (mówi się nawet o ekonomii doznań). W tym zakresie profesjonalni organizatorzy konferencji i kongresów mogą naprawdę wiele zaoferować. Sławomir Wróblewski // W branży kongresowo-konferencyjnej od ponad 20 lat, do sierpnia 2016 r. sekretarz generalny stowarzyszenia „Konferencje i Kongresy w Polsce”, obecnie realizuje program naukowy w Kazachstanie. 15

RkJQdWJsaXNoZXIy MTMwMjc0Nw==