Partner wydania: – Jak ocenia Pan dynamikę wzrostu rynku spotkań (konferencyjnego) w ostatnich latach? Od kiedy ten rozwój jest najbardziej dynamiczny i z czego on wynikał? – Generalnie w skali globalnej w ostatnich latach obserwowaliśmy wiele zawirowań i wahnięć na rynku spotkań, co wynikało najpierw z kryzysu finansowego, a później z licznych niepokojów społecznych, a nawet wojen czy zamachów terrorystycznych. Te ostatnie, poprzez nagłośnienie medialne, mocno wpływają na decyzje o podróżach, zwłaszcza międzynarodowych. Jednakże od ok. 2 lat w statystykach globalnych obserwowany jest powrót do ustabilizowanej tendencji wzrostowej szeroko rozumianego rynku spotkań biznesowych. Niemniej, trendy te mają różną dynamikę i charakter w poszczególnych segmentach, a także w regionach i krajach. W tym miejscu od razu warto podkreślić kwestie definicyjne – bez precyzyjnego nazewnictwa i spójnego rozumienia poszczególnych pojęć trudno jest formułować wiarygodne opinie czy prognozy. Cieszy fakt, że coraz większa jest w tym zakresie świadomość osób zawodowo zaangażowanych w rozwijanie tej branży, którą obecnie coraz częściej nazywamy przemysłem spotkań. W słowie przemysł jest trochę patosu, co chętnie wykorzystujemy dla podkreślenia ekonomicznego znaczenia naszej branży, ale jest ono mało precyzyjne. Ostatnio Światowa Organizacja Turystyki razem z European Travel Commission zaproponowały w swoim raporcie nieco inną typologię niż wcześniejsze „MICE”. Pod wspólnym akronimem MCCI (Meeting, Congresses, Conventions, Incentives) umieszczono trzy główne segmenty: spotkania stowarzyszeń, spotkania firm oraz programy motywacyjne. Natomiast targi zostały potraktowane osobno, gdyż wymagają odrębnego analizowania z uwagi na swoją wyraźną specyfikę. – Jak prezentuje się rynek konferencyjny w Polsce na tle Europy i świata? – Polska systematycznie pnie się w rankingach. Przebiła się w raportach ICCA do pierwszej piętnastki państw z największą liczbą spotkań międzynarodowych, wyprzedzając Czechy i Węgry. Wcześniej przez wiele lat byliśmy za nimi. Warszawa znalazła się pierwszej dwudziestce w analogicznym rankingu miast. Kraków i Gdańsk też zajmują coraz wyższe miejsca, a co ważniejsze – cieszą się znakomitą opinią, co dociera z różnych źródeł. Same statystyki jednak nie wystarczą, 13
RkJQdWJsaXNoZXIy MTMwMjc0Nw==