Partner wydania: CZAS NA FELIETON: UCIEKAJĄCY EVENTOWCY Nie mogę sobie odmówić powrotu do przeszłości i odrobiny wspomnień. O czasach, kiedy zapytania na event przychodziły faksem, a odpowiedzią była oferta z kosztorysem i przybitą pieczątką z akceptacją agencji. Jak się można domyślić, przygotowanie takiej oferty dobremu eventowcowi nie zajmowało dużo czasu. Silna jednostka potrafiła takich faksów wysłać kilka w ciągu dnia. A teraz? Jednostronicowy faks zastąpiła wielostronicowa oferta ze spójną koncepcją kreatywną, projektami graficznymi, wizkami i wieloma innymi niezbędnymi elementami. Branża wydarzeń zmieniła się tak diametralnie, że ciężko uwierzyć, iż można było kiedyś agencje eventowe w Warszawie policzyć na palcach jednej ręki! A obecnie? Hmm, trudna sprawa, bo czy „pan z teczką”, który otwiera działalność na sezon, też należy do grona agencji z prawdziwego zdarzenia? Chcesz pracować w eventach? – takie właśnie pytanie usłyszałam jakiś czas temu. Odpowiedziałam: tak! Imprezy to coś, co mnie kręci, a jeszcze był to świat niedostępny dla wszystkich, niepowtarzalny. Pełen barwnych ludzi, prawdziwych osobowości. Zawsze coś nowego, nie groziła nuda i nieustannie można się było uczyć, zdobywać nowe umiejętności. Nie trzeba było mieć rozległych kwalifikacji i długiego CV z opisem ogromnego doświadczenia. Otwarta głowa, kreatywność, gotowość do ciężkiej pracy – to było niezbędne. Trzeba było mieć to coś: wewnętrzny kapitał! Nadal ci, którzy spełniają się w branży eventowej, to osoby, którym nie Świat eventów to wyjątkowe miejsce! Nie obawiam się stwierdzenia, że tylko silne jednostki przetrwają. Warto zastanowić się, w czym tkwi ta siła i wyjątkowość? Kto się odnajduje w tej branży, a kto po krótkim czy nieco dłuższym czasie ją bezpowrotnie porzuca? Tekst: Marta Dunin-Michałowska Rys. Andrzej Nykowski 62 WIADOMOŚCI Z BRANŻY

RkJQdWJsaXNoZXIy MTMwMjc0Nw==