Jak zaczęła się Pani przygoda w branży eventowej? Przyjechałam na studia do Warszawy z Radomia i wszystko było bardzo nowe. Na warszawskim AWF dowiedziałam się o castingu dla animatorów czasu wolnego na polskich plażach. W większych kurortach nadmorskich tworzono tzw. wioski aktywnego wypoczynku, które działały przez dwa miesiące – w lipcu i sierpniu. Pomyślałam: „spróbuję”. Casting przeszłam pozytywnie i trafiłam do wioski aktywnego wypoczynku w Jastarni. Poznałam, czym jest event marketing, na czym polega sponsoring eventów i jaki jest jego cel, jakie są założenia, jakie mamy przynieść efekty, jakie cele mają firmy, które sponsorują wioskę. I zakochałam się w tym. Po Happy Events nie widziałam się nigdzie indziej jak w eventach. Pracowałam dla kilku agencji eventowych. Założyłam grupę taneczną i jeździliśmy jako animatorzy na eventy korporacyjne. Szybko sama zaczęłam koordynować eventy firmowe. To był czas wielu wyjazdów, zmiany miejsc. W pewnym momencie zaczęło mnie to męczyć. Szukałam stabilizacji, ale żal było mi zrezygnować z życia eventowego, gdyż ja naprawdę widziałam cel tych wydarzeń i ich sens. Chciałam być w tym świecie, ale już tak wiele nie podróżować. Zaczęłam pracować w dużej międzynarodowej sieci klubów fitness Holmes Place, na stanowisku duty managera, ale w związku z moją pasją do eventów szybko stworzono dla mnie stanowisko event & promotion manager. Potem przyszedł czas pracy dla jednego portalu branżowego jako dziennikarz i redaktor, a następnie trafiłam do hotelu Mazurkas Conference Centre & hotel. I wpadłam jak śliwka w kompot – zakochałam się w hotelarstwie, dostosowywaniu przestrzeni do eventów, zarządzaniem ją i współpracą z branżą. Po Mazurkasie przyszedł czas na hotel Narvil i nowe wyzwanie. Pokochałam obiekty, lokacje, budowę przestrzeni dla eventów miłością absolutną. Tak narodził się blog, a po nim firma, która doradza obiektom, jak skutecznie współpracować z branżą eventową, zarządzać powierzchnią MICE oraz jak wykorzystać event jako narzędzie do budowania marki, wsparcia sprzedaży czy wzmacniania relacji biznesowych. Ma Pani przerwę w pisaniu bloga Strefa MICE. Z czego to wynika i czy możemy spodziewać się kolejnych postów? A może blog w nowej odsłonie? Trzy lata temu na świat przyszedł mój drugi syn. Znów się pozmieniało w życiu. To był moment, że wpisów zaczęło się pojawiać trochę mniej, bo i moje życie ewaluowało w innym, aczkolwiek wspaniałym, kierunku. Podjęłam też decyzję o wycofaniu się poniekąd z branżowego życia i skupieniu się na prowadzeniu własnej działalności. Dwa lata temu podjęliśmy z mężem decyzję, że będziemy pracowali razem. Układamy ten model już od pewnego czasu i mam takie wrażenie, że właśnie jesteśmy we właściwym miejscu i czasie, że łapiemy stabilizację. Blog jest i będzie. W tej kwestii nie powiedziałam jeszcze ostatniego zdania. Pisanie pozwala mi wyrazić siebie. Kocham te posty i widzę, że moją miłość podziela wiele innych osób z branży. Dostaję wiele wiadomości z pytaniem, kiedy nowy wpis, oraz informacje, że ludzie tęsknią i czekają na więcej. To bardzo budujące i uświadamia mi, że to, co robiłam, ma sens. Blog obecnie faktycznie przechodzi metamorfozę wewnętrzną i mam nadzieję, że niebawem będę mogła pokazać jego nową odsłonę oraz mój nowy projekt oparty na nim. Zdradzając troszkę sekretu – moi czytelnicy będą mogli dostrzec jeszcze szerszy wymiar swoich przestrzeni, a dzięki organizacji wydarzeń zwiększać swoje dochody. Była Pani jedną z inicjatorek powstania Stowarzyszenia Branży Eventowej. Skąd taki pomysł? Stowarzyszenie Branży Eventowej śmiało mogę nazwać moim branżowym dzieckiem. Od zawsze, jak pamiętam, w duszy grała mi działalność społeczna. Chciałam się angażować, tworzyć, działać, rozwijać. Gdy 12 lat temu na jednej z grup na portalu branżowym Goldenline dyskutowaliśmy głownie o różnych bolączkach branży, padł pomysł, aby się zjednoczyć, spotykać w realu. Tak powstał najpierw klub, który jako pierwszy poruszał zagadnienia mówiące, że event jest skutecznym narzędziem, ale też integrował branżę i ją jednoczył. Następnie założyliśmy stowarzyszenie. Pamiętam doskonale pierwsze spotkanie. Borykaliśmy się z wieloma problemami, ale była w nas ogromna chęć działania i tworzenia czegoś dobrego w branży, systematyzacji, profesjonalizacji i mojej ukochanej – edukacji. Początki SBE nie były łatwe, uczyliśmy się siebie, ale też branży. Pojawiło się kilka trudnych momentów, ale była w nas ogromna chęć. W SBE od samego początku byli wspaniali ludzie, pełni pasji, zaangażowania, chcący dać swój czas dla dobra ogółu. Skąd decyzja o rozluźnieniu relacji z SBE? Jak wygląda Pani życie zawodowe „po”? W SBE czynnie i bardzo aktywnie działałam przez ponad 10 lat. To bardzo piękny i wartościowy czas w moim BRANŻĘ EVENTOWĄ POKOCHAŁAM MIŁOŚCIĄ ABSOLUTNĄ // ROZMOWA Z ANNĄ NOWAKOWSKĄ, BLOGERKĄ, INICJATORKĄ STOWARZYSZENIA BRANŻY EVENTOWEJ, EKSPERTKĄ W ZAKRESIE OBIEKTÓW EVENTOWYCH. // Rozmawiała: Kinga Walczyk Partner wydania: HOTEL ROBERT`S PORT LAKE RESORT & SPA 12 TWARZĄ W TWARZ
RkJQdWJsaXNoZXIy MTMwMjc0Nw==